Mefistofeles zła -- "Anioł śmierci"

@@@@@

fot. Internet
W dobie kryzysu ukraińskiego, trafiłem na film, który przypomina o widmie wojny. "Anioł śmierci" z Josefem Mengele w tle, przenika nas do szpiku kości. Jak to jest, że kiedy pojawia się na rynku utwór naprawdę ważny to nikt o nim nie wspomina, nikt o nim nie dyskutuje. Polskie elity kulturalne i wyrafinowane media nie podejmują wątków istotnych, ponadczasowych, zapominając, iż niestety to co dobre nie "sprzeda" się samo. I w ten właśnie sposób "Anioł śmierci" przemknął niezauważony. Przyznaję umknął trochę i mnie, choć być może potrzebował kontekstu w postaci Ukrainy, żeby łatwiej było zrozumieć czym jest strach, i czym są wojenne macki, które dotykają ludzkość na wieki.

Dziś istotny jest głównie marketing - sprzedać można każdy, najgorszy  chłam o ile tylko zrobi się go wystarczająco szumnym. Dziś tak "sprzedają" Putina - chyba tylko po to byśmy dygotali ze strachu i siedzieli, jak myszy pod miotłą. W mętnym szumie informacyjnym, uciekają nam tytuły najistotniejsze - tracimy filmy, które nie mogą się przebić. A prawda jest taka, że "Anioł śmierci" powinien być dyskutowanym tytułem na równi z "Jackiem Strong" i "Kamieniami na szaniec". Ten film opowiada o sterylności zła na celownik biorąc hitlerowskiego doktora-bestię Mengele, który po ucieczce z upadającej Trzeciej Rzeszy do Ameryki Południowej żyje sobie nie całkiem skrycie (niby ściga go Mosad, ale niezbyt udolnie), aż do śmierci w 1979 roku kontynuując swoje bestialskie eksperymenty na ciążach bliźniaczych. Esesman, który w Auschwitz posyłał tysiące ludzi na śmierć ruchem trzcinki...

Odczłowieczona bestia znana wśród więźniów jako "Anioł śmierci" ze względu na nieskazitelny biały lekarski fartuch i rękawiczki, które ubierał do każdej selekcji - podróżując po bezdrożach Patagonii, udaje dobrodusznego lekarza pomagającego leczyć karłowatą dziewczynkę. Czy możliwym jest żeby zło miało też ludzką twarz? Nic podobnego...

"Anioł śmierci"  jest obrazem nieprzegadanym, istotnym, subtelnym i przerażającym zarazem, w którym doskonale gra nawet "plastikowa" gwiazda telenowel południowoamerykańskich, Natalia Oreiro (znana u nas głównie ze "Zbuntowanego anioła"). Film dotyka istoty zła, obnaża je w momencie, kiedy się skrycie kluje i czai, czyhając w cieniu na swe ofiary... Ten dramat historyczny opowiada o tym, że zło w owczej skórze może wręcz zamieszkać między nami przybierając niewinne maski i budząc ambiwalentne uczucia. Zakamuflowane burzy mir rodzinny, a pod pozorem pomocy staje się niemalże DNA swoich ofiar. Przerażające jest tym bardziej, bo otumania bez krwi, bez pistoletów, bez strzałów.

Dr Mengele - zaistniał w naszej świadomości parę lat temu za sprawą aresztowania pewnego lekarza zwanego doktorem G., którego przymknęło CBA w świetle telewizyjnych kamer. Niektóre media porównywały wtedy naszego kardiochirurga do tej nazistowskiej bestii - oprawcy odpowiedzialnego za śmierć tysięcy ludzi i zbrodnicze eksperymenty. Doprawdy trudno o bardziej debilne porównanie, które jednak pokazało dobitnie, że dziś nasza świadomość jest gwałcona przez tanie sensacje - epatowana przez ludzi, którzy nie mają pojęcia, jak można szkodzić słowem - zwłaszcza pisanym...

Nie wiem czy dorwiecie jeszcze ten film w kinie. Ale obejrzeć go naprawdę warto - ku przestrodze! Szczególnie w czasach, gdy straszą nas wojną. Oni wiedzą, że najgorszym uczuciem na świecie jest strach, a jego najbardziej perwersyjną wersją - strach przed nieznanym. Z premedytacją mówię "oni", bo to zło nie ma twarzy - jest ogólnie anonimowe i przez to straszne - bo może przybrać każdą, nawet najbardziej niewinną postać.

Radomir Rek


Ocena (e-oskarów): 5/6

@@@@@


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬