Kinowa szczepionka made by Tarantino • "Pewnego razu w Hollywood" • 🎬🎬🎬🎬
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirJ3LCYVREUbFb31lxq1_5MD7boaQ2kg6kYNLIhZx45sIf85VEf5kWT9FWUYozEOeR9wNrPyMoWSSjuhePUWr3XpICSNnUeXbLGpC4vqGBCj7Z1-w3V36cyf4-mXuU9WChfisQxH2E3UwI/s320/Hollywood.png)
Ikona filmowego popartu lub jak kto woli Leo Messi kinematografii - Quentin Tarantino po raz kolejny zrobił kino z pedantyczną wręcz dbałością o każdy, nawet najmniejszy detal. Co prawda Pewnego razu w Hollywood ciągnie się jak makaron, ale doskonale odwzorowuje klimat USA końca lat 60-tych XX wieku.Wręcz teleportuje nas do Los Angeles tamtych czasów! Tylko po drodze, jak w filmie Mucha coś wpada do naszej "podróżniczej" kapsuły... W 9. filmie Tarantino mamy doskonały feeling. Era hipisów wręcz pulsuje w narkotycznym transie. A kreacje aktorskie są prawie tak dobre, jak w Pulp Fiction . Brad Pitt jest jak wino - im starszy, tym lepszy, zresztą niewiele odstaje Leonardo DiCaprio . Tylko nasz Rafał Zawierucha , jako Roman Polanski wygląda i brzmi niemo, jak przeszczepiony bypass z innego świata. No może jeszcze epizodyczny al Pacino nie ma zbytnio pola do popisu. Nie bez kozery nawiązuję do Pulp Fiction . Bo jak we wszystkich innych filmach “szalonego” Quentina króluje...