Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Żyć szybko, umrzeć młodo • "Miasto 44" • 🎬🎬🎬🎬🎬

Obraz
Miało być jak nigdy a skończyło się jak zwykle - chciałem napisać targany nagonką na "Miasto 44" po premierze na Narodowym. Świerzbiło mnie w palcach żeby zjechać to dzieło, ale realizm niektórych scen mnie przytłoczył - fragmentami czuć tę wojnę niemal namacalnie - i o zgrozo, można utożsamić się z bohaterami, ich cierpieniem, zagubieniem, udręką. Osiem lat starań o powstanie tego filmu, 63 dni zdjęciowe (symboliczne, bo tyle trwało Powstanie Warszawskie), pełen rozmach, mnóstwo statystów i hektolitry krwi - z tego wszystkiego uwarzyć film, który nie obraziłby pamięci powstańców, a jednocześnie pokazał bezsens walki, która pochłonęła życia prawie 200 tys. ludzi - to zadanie nad wyraz karkołomne. Nieśmiało śmiem jednak twierdzić, że udane. Tym bardziej, że reżyser, Jan Komasa miał chyba 26 lat, kiedy zaczął o ten film walczyć. Niebywała to świadomość młodego człowieka, który w Muzeum Powstania Warszawskiego miał ponoć swój własny gabinet, pracując nad szczegółami i odtwar

Arachnofobia outsidera -- "Niesamowity Spider-Man 2"

Obraz
@@@@@ fot. Internet Nie każdy trawi komiksowych bohaterów. Po obejrzeniu niektórych obrazkowych ekranizacji można mieć wzdęcia. Ze wszystkich najłatwiej polubić właśnie Spider-Mana - bo to taki heros "z przymróżeniem oka". "Niesamowity Spider-Man 2" to znakomita rozrywka - ogląda się go z dużą przyjemnością. Zadziwia gra aktorów, dialogi wysokiej próby, spora doza ironii i dystans twórców do tematu. Nie sposób też nie zauważyć, że między głównymi  aktorami "kipi" chemia. No i ta flaga amerykańska, która farbuje w pralce... (sic!). Bohater komiksu na dużym ekranie - bez niepotrzebnego patosu i nadęcia, bez lukrowanych happyendów. To lubię! To może się podobać! Peter Parker (świetny, wyluzowany Andrew Garfield) rzuca swoją dziewczynę Gwen Stacy (wcale nie gorsza Emma Stone), bo kiedyś obiecał jej ojcu, że będzie ją chronił ile tylko sił w pajęczynie i nie będzie mieszał w swoje ekscentryczne i niebezpieczne życie herosa-dziwoląga. Niestety

Igła w stogu siana • "Hardkor Disko" • 🎬🎬🎬🎬🎬

Obraz
Czary-mary. Wyobraźcie sobie dobry film, który powstał za niewiele ponad 100 tysięcy złotych. Właśnie biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny, "Hardkor Disko", przy naszych mainstreamowych, milionowych superprodukcjach jawi się, jako perełka lub oszlifowany diament, błyszcząc (a wręcz oślepiając blaskiem) pośród snobistycznego chłamu i tandety. Pokolenie rozwydrzonej młodzieży, która bierze całymi garściami z życia. Lans, bounce, dragi i skomplikowane relacje rodzinne - życie tak puste, że aż niemożliwe bez wspomagaczy i tak pokręcone, że wymagające resetu na maxa. Tak się bawią bohaterowie filmu w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego. Bananowa młodzież opływająca w kasę, realizująca swoje pasje, obracająca się w światowym towarzystwie i tak na full znudzona, że poszukująca hardkorowych podniet - i to nie tylko w sferze sexu. To wszystko sprawia, że "pod kopułą" rodzi się pytanie - czy to faktycznie My, czy to o nas obraz? Życie dziś jest dużo bliżej pornogra

Pomiędzy niebem a piekłem -- "Noe: Wybrany przez Boga"

Obraz
@@@@ fot. Materiały dystrybutora - UIP Niebo Tym razem mam ochotę piać z zachwytu. Darren Aronofsky   - reżyser dość kontrowersyjny i odlotowy zaskoczył i nakręcił film nad wyraz klasyczny. I w tym tkwi jego siła! Bo po prawdzie filmu klasycznego, nakręconego z takim rozmachem nie widziałem dawno. Twórca "zamyka" nas w nim, jak w arce, tworząc azyl, którego łakniemy w kinie niczym powietrza. Wszystko po Hollywoodzkiej taniości - za jedyne 130 milionów dolarów. Wysublimowane zdjęcia, genialne bliskie i świetne dalekie plany. Świat zarazem mistyczny, groźny, jak i bajeczny. To drugi film po "Grawitacji", który dowodzi, że technologia 3D znalazła chyba w końcu właściwy kierunek. Choć szczególnie polecam obejrzenie filmu w technologii 4DX wykorzystującej wszystkie zmysły, prócz smaku - bo tak naprawdę film jest smakowity, ze sporą dozą smaczków. "Noe: Wybrany przez Boga" wspaniale się rozkręca z każdą upływającą minutą. Paradoksalnie nabiera

Hotel wydmuszka -- "Grand Budapest Hotel"

Obraz
@@@ fot. Materiały dystrybutora - Imperial Cinepix Obejrzałem bajkę dla dorosłych, a nie lubię przerysowanej, teatralnej formy. I to zapłaciłem za bilet. Brr... Cóż - trzeba się od czasu do czasu "upodlić". Moda na teatr tivi moim zdaniem się już skończyła. I choć trzeba docenić kunszt reżysera i operatorskie spokojne, wysublimowane, plastyczne kadry - to jednak film ten trąci myszką. Wynudziłem się, przysnąłem, ale pewnie nie znam się na sztuce i snobem intelektualnym w wystarczającym stopniu nie jestem. Nie dla mnie salony, splendor i sława - nie dla mnie taka zabawa... Miałem ochotę bić brawo, jak po każdym teatralnym spektaklu - dobrym czy słabym - publika wtenczas bije na bis, choćby sztuka szmirą była. Niektórzy "wyrafinowani" będą się podniecać formą - bo treści tutaj nie ma prawie żadnej. Doznałem szoku w 2014 roku -  w takiej to ten nijaki film jest zrobiony doborowej obsadzie. Lecz co to pomaga? Ani śmiesznie tu, ani prężnie, ani straszno - co

Mefistofeles zła -- "Anioł śmierci"

Obraz
@@@@@ fot. Internet W dobie kryzysu ukraińskiego, trafiłem na film, który przypomina o widmie wojny. "Anioł śmierci" z Josefem Mengele w tle,  przenika nas do szpiku kości. Jak to jest, że kiedy pojawia się na rynku utwór naprawdę ważny to nikt o nim nie wspomina, nikt o nim nie dyskutuje. Polskie elity kulturalne i wyrafinowane media nie podejmują wątków istotnych, ponadczasowych, zapominając, iż niestety to co dobre nie "sprzeda" się samo. I w ten właśnie sposób "Anioł śmierci" przemknął niezauważony. Przyznaję umknął trochę i mnie, choć być może potrzebował kontekstu w postaci Ukrainy, żeby łatwiej było zrozumieć czym jest strach, i czym są wojenne macki, które dotykają ludzkość na wieki. Dziś istotny jest głównie marketing - sprzedać można każdy, najgorszy  chłam o ile tylko zrobi się go wystarczająco szumnym. Dziś tak "sprzedają" Putina - chyba tylko po to byśmy dygotali ze strachu i siedzieli, jak myszy pod miotłą. W mętnym szumie

Szare szeregi -- "Kamienie na szaniec"

Obraz
@@@ fot. Radomir Rek Długo nie mogłem się zebrać do napisania recenzji "Kamieni na szaniec". Teraz już wiem dlaczego - film po prostu szału nie robi i jest po trosze rozczarowaniem. Do tej opinii potrzebowałem optyki w postaci innego polskiego filmu, który właśnie obejrzałem - "Obietnica" - ale o nim kiedy indziej...  Na początek ostrzeżenie - tekst ten może wręcz razić patosem... "Bo kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec...". Trwa druga wojna światowa. Trzech przyjaciół Alek, Zośka i Rudy są harcerzami a zarazem maturzystami liceum Batorego w Warszawie. W myśl dewizy, którą się kierują - "Być niezwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo" stają przed wyborem - walczyć, by przetrwać czy walczyć z "bestią" wojny, o wolność Ojczyzny, ryzykując życie. Z dnia na dzień z dzieciaków stają się żołnierzami. Pytanie nasuwa się samo - czy przetrwają ten "obłęd"? Film nie jest

Mentalność wampira -- "Tylko kochankowie przeżyją"

Obraz
@@@@ fot. Materiały dystrybutora - Gutek Film Kocham filmy Jima Jarmuscha. To jeden z niewielu poetów kina w dzisiejszych czasach. I taki jest właśnie "Tylko kochankowie przeżyją" - poetycki, romantyczny, z bohaterami w stylu Wertera, czy w bardziej swojskim, przaśnym ujęciu - Kordiana. Dla wampirów czas nie istnieje - żyją wiecznie, dręczą się wiecznie, kierują instynktem. Inne uczucia są im obce - miłość to farsa, gdyż głód krwi zwycięża. Czas się wlecze niemiłosiernie - film doskonale wprowadza nas w nastrój krwiopijców tocząc się właśnie w takim ślamazarnym tempie. Niektórzy zarzucą temu dziełu brak fabuły, lecz ona jest, choć trudno ją nazwać przeładowaną. Są też znakomite, klasyczne, ekspresjonistyczne zdjęcia, ziarno taśmy filmowej brudne niczym dusze bohaterów. Jest też kilka smaczków - krwiopijcy korzystają z technicznych, cywilizacyjnych wynalazków, ale trudno stwierdzić autorytarnie, że są ucywilizowani. To wszystko osadza film w dzisiejszych czasach, dobi

Human spirit vs. corporate szit -- "Robocop"

Obraz
@@@@@ fot. Materiały dystrybutora - Forum Film Poland "Robocop" - tytuł tradycyjnie wywołujący emocje. Pierwowzór Paula Verhovena z czasów VHS oswoił nas i zauroczył człowiekiem-maszyną, postacią która ma w sobie wszystko to, czego pożądamy - żelazne ciało, ale też wrażliwą duszę. Walczy o ludzi z precyzją maszyny, eliminując zło z naszego świata. To anioł stworzony przez naukowców, czyli postać na styku życia i śmierci - sfery mistycznej i naukowej. Ktoś wyciągnięty z krainy bogów i napiętnowany życiem. Ku naszej uciesze. Pierwowzór był bardziej metafizyczny - nowy Robocop to postać industrialna - zmienił się tak jak przygrywająca na co dzień muzyka - w stronę elektronicznych brzmień i sampli. Dzisiejszy "Robocop" to przede wszystkim doskonała rozrywka. Ale też świetne studium przyszłości - a raczej jednej z wariacji na jej temat - dodajmy dość przerażającej - gdzie porządek utrzymują maszyny - nieprzekupne, ale też bezduszne. To przyszłość przerażająca

Karramba -- "Jack Strong"

Obraz
@@ fot. Internet Mam dwie wiadomości - dobrą i złą. Dobra: już nigdy nie dam się zmylić Marcinowi Mellerowi, zła: Marcin Meller mnie zmylił. Stwierdził bowiem, że "Jack Strong" objawił mu Pasikowskiego w najlepszej formie... Losy szpiega Ryszarda Kuklińskiego, który sprzeniewierzył się Ruskim i komunie w sposób heroiczny, łamiąc przy okazji swoje życie, jak styropian - to historia o oskarowym wręcz potencjale. Tymczasem otrzymujemy coś na wzór "Porwania Baltazara Gąbki" - bajeczkę. A zamiast prawdziwego szpiega, dostajemy tego z Krainy Deszczowców. Przecież nikt nie podważy prawdziwości losów Kuklińskiego, ale do diaska -  to nie znaczy, że konstrukcja fabuły musi ocierać się o banalność. Film Pasikowskiego jest, jak wpis prezydenta Komorowskiego do pamiątkowej księgi w japońskim konsulacie. Sam nie wiem, czy to tylko grafomania, dysleksja, dysgrafia, czy po prostu analfabetyzm. Niektórzy "kochają" marionetkowego prezydenta, znajdą się więc t

American disco -- "American Hustle"

Obraz
@@@@@ fot. Materiały dystrybutora - UIP "American Hustle" w reżyserii  Davida O. Russella.  Chciałoby się krzyknąć - ależ lekkość, ależ styl, ależ aktorstwo! I ta Jennifer Lawrence, która po raz drugi w historii wręcz "kradnie" film. To fakt, że jestem w niej zakochany, ale dziewczyna ma niewiele ponad 20 lat, a już umie zagrać praktycznie wszystko. Wow! Ameryka - przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, czasy kiedy uczciwość nie popłaca. Upstrzona brokatem, kokainą i kultem fryzur epoka w kolorach i brzmieniach disco, czasy prezydentury Jimmiego Cartera, "obfitowała" w szalejącą inflację, bezrobocie i wysokie ceny ropy naftowej. Kryzys dawał się we znaki społeczeństwu, które "zrodziło" wielu kombinatorów - ludzi którzy chcieli przetrwać ten okres na "wysokiej stopie". Amerykański sen dziś jest podobnie niewyraźny, jak wtedy - zdaje się mówić reżyser - to w dużej mierze "American Bullshit" (roboczy, polityc

Borgman samo zło -- "Borgman"

Obraz
@@@@@ Fot. Materiały dystrybutora - FILM POINT GROUP Wyobraźcie sobie połączenie Lyncha i Haneke. Oto właśnie się objawiło pod postacią Alexa van Warmerdama. Jego "Borgman" to jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów festiwalu Cannes 2013. I trzeba przyznać, że zasłużył na to miano w 100 proc. To także holenderski kandydat do tegorocznego Oskara. Thriller, dramat psychologiczny, horror - ten doskonale zagrany film miesza chyba wszystkie gatunki i trzeba przyznać, że robi to z odjechanym wdziękiem. Praktycznie nieznany na polskim rynku reżyser, jest jednakowoż twórcą w swoim regionie dość poważanym.  Holenderscy krytycy, dzięki jego komedii "Abel" z 1986 roku, uznali go za najlepszego reżysera roku. Także jego kolejne filmy - m.in.  "Ludzie z Północy" czy "Sukienka", prezentowane były na licznych festiwalach i szeroko nagradzane, zapewniły mu znaczny rozgłos i międzynarodowe uznanie. Ten anonimowy dla nas twórca jest jednocześnie

Jack Ryan po resecie -- "Jack Ryan: teoria chaosu"

Obraz
@@@@ fot. Materiały dystrybutora - UIP Amerykanie uwielbiają herosów - nie tylko komiksowych, ale także tych z krwi i kości, do których zalicza się bohater prozy Toma Clancy'ego, Jack Ryan. To już piąta ekranizacja przygód szpiega CIA i zapewne nie ostatnia, choć dziw bierze, że przerwa w adaptacjach trwała ponad dekadę ("Suma wszystkich strachów"). Czasem tak długa "banicja" działa, jak wabik - i ciekawe czy tym razem "zwerbuje" nowe rzesze widzów... W najnowszym filmie "Jack Ryan: teoria chaosu" w postać Ryana wcielił się Chris Pine, który przejął schedę po Alecu Baldwinie, Harrisonie Fordzie i Benie Afflecku. Widzom przyjdzie ocenić, jak sobie nowy Ryan radzi w tej swoistej potyczce aktorskich osobowości. Jack Ryan to młody analityk finansowy z CIA. Wysłany do Moskwy, ma za zadanie rozszyfrować spisek szykowany przez państwo rosyjskie do spółki z jednym z najpotężniejszych oligarchów - Viktorem Stazovem (Kenneth Branagh), kt