Kinowa szczepionka made by Tarantino • "Pewnego razu w Hollywood" • 🎬🎬🎬🎬


Ikona filmowego popartu lub jak kto woli Leo Messi kinematografii - Quentin Tarantino po raz kolejny zrobił kino z pedantyczną wręcz dbałością o każdy, nawet najmniejszy detal. Co prawda Pewnego razu w Hollywood ciągnie się jak makaron, ale doskonale odwzorowuje klimat USA końca lat 60-tych XX wieku.Wręcz teleportuje nas do Los Angeles tamtych czasów! Tylko po drodze, jak w filmie Mucha coś wpada do naszej "podróżniczej" kapsuły...

W 9. filmie Tarantino mamy doskonały feeling. Era hipisów wręcz pulsuje w narkotycznym transie. A kreacje aktorskie są prawie tak dobre, jak w Pulp Fiction. Brad Pitt jest jak wino - im starszy, tym lepszy, zresztą niewiele odstaje Leonardo DiCaprio. Tylko nasz Rafał Zawierucha, jako Roman Polanski wygląda i brzmi niemo, jak przeszczepiony bypass z innego świata. No może jeszcze epizodyczny al Pacino nie ma zbytnio pola do popisu.

Nie bez kozery nawiązuję do Pulp Fiction. Bo jak we wszystkich innych filmach “szalonego” Quentina króluje tu fikcja. By ten zabieg się udał - wszystko musi być wiarygodnie osadzone w rzeczywistości. I jest. Niestety, sama fabuła rozczarowuje, wlecząc się niczym główni bohaterowie w ich “wędrówce" po Hollywood. Jeśli miałbym jednym słowem opisać ten film postawiłbym na słowo “dziwny”. Jakby pozbawiony scenariusza. Jesteśmy bowiem świadkami improwizacji, która sporadycznie udaje przemyślaną, solidną konstrukcję. Ale oczywiście za serce kolejny raz łapią nas tarantinowskie smaczki - niech tylko przytoczę infantylny sposób mówienia jednego z "epizodystów" Quentina - Bruce'a Lee!

Celebryci epoki hippisów. Ich nieznośna lekkość bytu zwiastuje zbliżającą się tragedię. I chyba tylko dzięki temu - w oczekiwaniu na suspens - trzygodzinny seans mija bezboleśnie. To hołd dla Hollywood i całej kinematografii - film pełen sarkazmu i uszczypliwości. Przetrącone życiorysy bohaterów i beneficjent ówczesnej fabryki snów - Roman Polański. Polski reżyser żyjący ze swoją piękną żoną Sharon Tate życiem z innej planety. Tymczasem jak pokaże historia - planeta Hollywood to miejsce zbierające krwawe plony z cyrografów pisanych krwią.

Wystarczy być! Taki jest nowy film Tarantino, takie też są ścieżki, którymi snują się bohaterowie opowieści o będącym na haju Hollywood lat 60-tych. I jak to na haju, chwile bywają różne, a jazda często wymyka się spod kontroli, niczym orgazmiczna mina Zawieruchy...



🎬🎬🎬🎬




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬