SYLWETKI • 🎂 • ℚ𝕌𝔼ℕ𝕋𝕀ℕ 𝕋𝔸ℝ𝔸ℕ𝕋𝕀ℕ𝕆



Quentinowi Tarantino właśnie stuknęła 60! Ten kontrowersyjny i deczko łobuzerski reżyser urodzony 27 marca 1963 w Knoxville, miłość do kina wyssał z mlekiem matki. Connie Tarantino (urodziła go, gdy miała 16 lat!) gro życia była pielęgniarką, ale też fanką kina. Natomiast ojciec - muzyk Tony Tarantino, który  na kanwie sławy syna został aktorem.

Grunt powiedzieć, że rodzice rozstali się przed jego przyjściem na świat, a sam Quentin twierdzi, że nigdy nie poznał taty. Kiedy miał 2 lata, przeprowadził się z matką i ojczymem (Curt Zastoupil) do Los Angeles. Tam rodzicielka non stop prowadzała go na filmy. I tak - ponoć w wieku 9. lat geniusz "zaliczył" brutalny film Boormana "Uwolnienie", co ukształtowało jego nieco perwersyjną osobowość i powierzchowność. Szokujące, że twórca wydziedziczył po latach matkę twierdząc, że nie pomogła mu w realizacji reżyserskich marzeń.

Quentin nie poddał się edukacji filmowej „po bożemu”. Późniejszy enfant terrible amerykańskiego kina w wieku 22 lat zatrudnił się w wypożyczalni VHS. Pozwoliło mu to na oglądanie wszystkiego „jak leci”. Pracował tam z innym maniakiem, Rogerem Avarym (współscenarzystą "Pulp Fiction"). Dwójka kinomanów spędzała cały ten czas non stop dyskutując o filmach, kreśląc autorskie wizje i scenariusze.

Tarantino to jeden z moich ulubieńców. Taki kinowy słodki drań, który potrafi narozrabiać, ale i złożyć hołd wobec tradycji i ukłony dla magii kina. Pedantyczny co do smaczków i szczegółów, które mają potencjał stać się kinową kalką dla przyszłych pokoleń. Jego filmy są, jak covid – „śmiertelnie” zarażają plastyką kadrów i wysublimowaną muzyką. „Firmówką” reżysera są charakterystyczne dialogi i tzw. foot fetish. Dialogi można cytować bez końca, bo są mocno osadzone w popkulturze. To autor, który bawi się historią, historiami i konwencjami np. wsadzając czarnoskórego na konia w filmie Django dotyczącym niewolniczego okresu lat 50. XIX wieku (czyli na chwilę przed wybuchem wojny secesyjnej), czy zabijając Hitlera w przewrotnych „Bękartach wojny” o czasach WW2. Czyli pokręconymi historiami, których eskalacji nie da się przewidzieć. Podobnie lekką ręką Quentin kreuje nowe gwiazdy na firmamencie Hollywood, jak np. Christoph Waltz czy reaktywując karierę Johna Travolty w „Pulp Fiction”.

Co ciekawe - by nakręcić swoją pierwszą pełnometrażową fabułę „Wściekłe psy” Tarantino musiał sprzedać scenariusz, który otworzył mu drzwi do branży. Mowa o „Prawdziwym romansie” wyreżyserowanym przez Tony’ego Scotta, który przez wielu widzów i krytyków jest uważany za najlepszy script Tarantino, mamiący kultową sceną „obrażania” Sycylijczyka. Tymczasem ekscentryk-Quentin za swoje opus magnum uznaje „Pewnego razu w Hollywood”, co dziwi o tyle, że według publiczności i krytyków jest on jego najgorszym. W tym świetle mniej dziwi fakt, że reżyser zapowiedział przejście na emeryturę po następnym filmie.

Jak sam przyznaje, jako dzieciak Quentin marzył o graniu w filmach, bo nie wiedział, że jest taki zawód, jak reżyser. Porównał to do fascynacji futbolem kibica, który chciałby zostać futbolistą, a nie np. trenerem. - Moją pierwszą miłością są filmy i dla aktorstwa na pewno nie zrezygnowałbym z reżyserii np. Kill Billa. Dlatego, kiedy daję aktorom wskazówki, odzywają się we mnie niespełnione ambicje. Dla mnie w kinie najważniejsi są aktorzy. W technicznych kwestiach, jakiego obiektywu czy oświetlenia użyć, jestem kompletnym amatorem! Najważniejsze, żeby scena wyszła dobrze. Od maszyn są specjaliści, a ja kieruję ludźmi! - konkluduje. Cięcie! Zatem czas na ostatni 10. film Tarantino - "The Movie Critic". No chyba, że znów złamie wymyśloną przez siebie regułę i powróci np. jako producent lub reżyser serialowy. Małe na to szanse, bo jak powiedział - nie chce wpaść w pułapkę „starucha”, który powieli żenadę wielu twórców u schyłku życia. Tak czy siak - będziemy tęsknić!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬