Pokonać niemoc -- "Tulipany"
Jeśli tęsknicie do polskiego kina
w starym, dobrym i klasycznym stylu, to zdecydowanie polecam „Tulipany” – film
w reżyserii młodego twórcy, Jacka Borcucha, z plejadą świetnych, polskich
aktorów. Młody reżyser z wdziękiem opowiada w nim historię o urokach i
problemach życia, jakich doświadczają dwa różne pokolenia bohaterów.
W dobie filmów przesiąkniętych
smakiem plastiku, tęsknimy za czymś prawdziwym – kinem, które można poczuć a
nie tylko przetrawić. „Tulipany” są zrobione na przekór teledyskowej modzie,
której poddało się także wielu polskich twórców. Charakterystyczny dla takich
dzieł chaos, zastąpiono tu spokojem narracji. Ten film pozwala na chwilę relaksu,
refleksji, i wejrzenia w głąb siebie bez ryzyka utraty wątku. Zastosowane w nim
długie ujęcia budują nastrój, który pozwala pomyśleć, a nie tylko pożerać obraz
bez opamiętania. Okazuje się, że można zrobić film znakomity, bez zbytecznej,
technicznej brawury. Za to należą się twórcom brawa. Dzięki "Tulipanom"
można uwierzyć na nowo w polskie kino. Plusem jest, iż wreszcie dochodzą do
głosu młodzi twórcy, a wymiana pokoleń powoli staje się faktem. Filmów w naszym
kraju powstawało ostatnio w naszym kraju niewiele, a jeszcze mniej naprawdę
dobrych. Porównajmy choćby "Tulipany" do takiego "Wiedźmina",
na którego poszły krocie. No comments...
Powróćmy jednak do samego filmu.
Mały (Zygmunt Malanowicz) przygotowuje się do startu w rajdzie samochodowym
podrasowanym zabytkiem - Fordem Capri. Niestety utytułowany rajdowiec podupada
na zdrowiu i trafia z chorym sercem do
szpitala. W jego wieku się to zdarza - niestety oddalają się tym samym marzenia
o ściganiu. Pacjent nie chce słyszeć o zmianie planów, bo po prostu żyje tym
wyścigiem. W międzyczasie ktoś kradnie jego samochód... Bolek (Tadeusz
Pluciński) i Matka (Jan Nowicki) wraz z Dzieciakiem (Andrzej Chyra), synem
Małego i jego narzeczoną (Ilona Ostrowska) postanawiają ten fakt zataić - zdają
sobie bowiem sprawę, że może to Małego złamać.
Bohaterowie znają się od lat,
jednak dopiero teraz - w obliczu zagrożenia życia przyjaciela - dowiadują się
więcej o sobie samych i wzajemnych relacjach. Trudne chwile pozwalają im poznać
smak życia na nowo...
Prawdziwym rodzynkiem są tutaj
role Jana Nowickiego (ma w sobie coś z Marlona Brando) i powracającej po ponad
ćwierć wieku nieobecności na ekranach Małgorzaty Braunek (za tę rolę została
nagrodzona na festiwalu w Gdyni). Nie gorsi są: Zygmunt Malanowicz, Tadeusz
Pluciński, oraz młodzi – Ilona Ostrowska i Andrzej Chyra.
Reasumując, „Tulipany” to powrót
do kina moralnego niepokoju. Bardzo udany. Stylowe zdjęcia, bliskie,
wydobywające emocje kadry, znakomita i pobudzająca wyobraźnię muzyka (wielkie
uznanie dla Daniela Blooma) oraz świetna (bez wyjątku) gra aktorów sprawiają,
że film ogląda się z wielką przyjemnością.
Radomir Rek
Ocena (e-oskarów): 5/6
Ocena (e-oskarów): 5/6
Komentarze
Prześlij komentarz
Proszę o merytoryczne opinie!