Wariacja miłości i niedopowiedzeń -- "2046"
Tytuł „2046” sugeruje nam film science fiction. Jednak tutaj przyszłość jest tylko pretekstem do opowiedzenia historii o przeszłości. Z roku 2046, niezwykłym pociągiem powraca Ktoś po utracone marzenia. Jeszcze nikomu się ten come back nie udał. On pierwszy chce przełamać impas – przeżyć życie od nowa, uniknąć zaszłych błędów i odzyskać zagubioną miłość.
„2046” to także numer pokoju z
hotelu w Hong Kongu. Kiedyś popełniono w nim morderstwo. To wokół niego i w nim
rozgrywają się najważniejsze dla filmu wydarzenia. Jest świadkiem smutku i
radości, miłości i upokorzenia. W pokoju obok zamieszkuje będący dziennikarzem
Chow (Tony Leung). Podgląda swoich współlokatorów, a raczej współlokatorki.
Poznaje ich życie, a potem… je zdobywa. Jest niepoprawnym flirciarzem, nie
potrafiącym na dłużej zagrzać miejsca przy jednej kobiecie. Sam nie wie
dlaczego – chyba po prostu boi się angażować, ucieka przed miłością, która
mogłaby nim owładnąć, skrępować mu ruchy. Paradoksalnie wciąż myśli o tej
jedynej, którą owładnąć nie mógł – kobiecie z czarną rękawiczką.
W filmie grają najwspanialsze
azjatyckie aktorki, takie jak Gong Li, Faye Wong, czy Zhang Ziyi – dodajmy
znakomicie sfotografowane. Marzące, tajemnicze, nieosiągalne, spragnione
miłości. Odrobina dalekowschodniej kultury pokazana w sposób zachęcający do
wyjazdu. Wszystko w osobliwym klimacie spowitych papierosowym dymem wnętrzach
Hong-Kongu.
Wariacja kolorów, piękne
azjatyckie kobiety, klimat wiecznej melancholii – to wszystko wprost emanuje z
ekranu, wciągając nas w historię, niczym w otchłań jeziora. W tym filmie pełno
jest niuansów, niedopowiedzeń, bo to my mamy w tej historii odnaleźć siebie.
Świat realny jest tu tylko tłem, miejscem gdzie bywamy. Ono się zmienia, bo i
my się z wiekiem zmieniamy, przeobrażamy. Hong Kong także musi się zmienić,
niekoniecznie z racji przejęcia przez Chińczyków. To po prostu naturalna kolej
rzeczy. Zawsze w celu przypomnienia możemy odwiedzić rok 2046, w którego czasoprzestrzeni
można odnaleźć wszystko to, co straciliśmy.
Wong Kar
Wai to twórca utytułowany. Rozgłos przyniósł mu film „Spragnieni miłości”,
który odbił się szerokim echem w świecie. „2046” powstawał ponad cztery lata.
Sam reżyser jego kręcenie porównuje do podróży, która obfitowała w moc
nieoczekiwanych zdarzeń. Musiało upłynąć sporo czasu, by dotrzeć do jej kresu… Warto
było czekać.
Radomir
Rek
Ocena (e-oskarów): 4/6
Komentarze
Prześlij komentarz
Proszę o merytoryczne opinie!