Więzień labiryntu • "Labirynt" • 🎬🎬🎬🎬🎬


Łatwo ulec panice, błądząc w labiryncie. Ruchy stają się wtedy chaotyczne, a w sercu rodzi się strach. Nie inaczej jest w „Labiryncie” Denisa Villeneuve'a. Reżyser swoim filmem, wciąga nas w mroczną grę – pajęczynę traumatycznych zdarzeń, z której niemożliwym uwolnić się bez szwanku.

Rzecz dzieje się na przedmieściach Pensylwanii. Wszystko zaczyna się sielsko i anielsko. Dwie rodziny spędzają Święto Dziękczynienia w luźnej konwencji. Cała atmosfera pryska niczym bańka mydlana, gdy ktoś porywa sześcioletnie dziewczynki Annę i Joy, córki obu par.

Pierwsze tropy prowadzą do miejscowego dziwaka, Alexa Jonesa (znakomity, psychotyczny Paul Dano). Jednak prowadzący sprawę, policyjny żółtodziób Loki (Jake Gyllenhaal) z braku dowodów musi wypuścić podejrzanego. Śledztwo grzęźnie w martwym punkcie, a minuty zaczynają się wlec niczym godziny. Tymczasem po dziewczynkach nie ma nawet śladu. Zdesperowany Keller Dover (Hugh Jackman), ojciec Anny, próbuje dochodzić sprawiedliwości na własną rękę…

Atmosfera z miejsca gęstnieje, do tego stopnia, że niemalże można ją kroić nożem. To napięcie będzie towarzyszyło widzom już do samego końca, a z bogobojnych, uczciwych i pracowitych bohaterów wyjdą zdesperowane bestie. Pojawi się pytanie, jakie są granice w walce o bezpieczeństwo bliskich.

Twórcy raczą nas thrillerem mrocznym, gęstym od emocji z konfliktem dwóch demonów osobowości w tle. Kanadyjski reżyser doskonale obnaża pruderię Ameryki, gdzie życiowa poprawność ustępuje w potyczce z gniewem człowieka osaczonego przez los, dokonującego samosądu.

Już w pierwszej sekwencji, Dover podczas polowania uczy syna twardego życia i umiejętności przetrwania – nastolatek musi zabić – w imię przekroczenia linii dzieciństwa i dorosłości. Chwilę później z własnymi demonami zmierzy się ojciec...

Film trwa przeszło dwie godziny, kipiąc od wątków pobocznych, z których wyłania się obraz zgnilizny moralnej wśród mieszkańców. Wątki te prowadzą nas na manowce. Dzięki nim wiemy jednak, że prawdziwe zło prawie zawsze czai się w cieniu, niejako na drugim planie - w tym wymiarze wyprawiając swoje harce, skutecznie i bezlitośnie.

Uwagę widzów przyciągają: Jackman, który popada chwilami w szaleństwo znane z Wolverina oraz Gyllenhaal napiętnowany tikiem mrugania – co dodaje nerwowości bohaterowi, ale też krwistości i wiarygodności postaci.

Częstokroć, polskie tytuły zagranicznych filmów potrafią człowieka rozdrażnić. Kłania się casus „Dirty Dancing”, który zamienił się u nas w porywie fantazji piarowców w „Wirujący seks”. Tym razem „Labiryntu” długo nie można połączyć z fabułą. Angielskie „Prisoners” (więźniowie) może wydawać się o niebo lepsze. Jednak finalnie metafora tłumaczenia okazuje się trafna. Reżyser uwodzi nas bowiem ciągłym napięciem, wpychając bohaterów do labiryntu zdarzeń bez wyjścia, jak do puszki pełnej różnorakich fobii. Wszystko po to, by maksymalnie podnieść ciśnienie i uwypuklić emocje. I trzeba przyznać, że udaje się to doskonale.


Klapsów: 5/6








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬