Niewybuch • "Oppenheimer" • 🎬🎬🎬🎬🎬

 


Jesteśmy w ciągłym ruchu, a świat wokół nas się zmienia – niekoniecznie na lepsze. Dostajemy na co dzień te same odgrzewane kotlety tyle, że w ładniejszym opakowaniu. I taki jest nowy film Nolana, który stawia mnie w kropce. Oppenheimer jest pięknie opakowanym w boski trailer produktem doskonałym. Ze znakomitą obsadą, wybuchową story i formą IMAX 70mm nagraną na celulojdzie. Niestety wyreżyserowaną na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Wyczekiwałem na ten film chyba z pół roku. Teraz już wiem, że było średnio warto.
Historia Roberta Oppenheimera (amerykański fizyk-teoretyk) uznawanego za ojca bomby atomowej ekscentryka i schizofrenika uwikłanego w projekt Manhattan, jest niemal doskonała formalnie – jednak nie sposób pozbyć się wrażenia, że to przerost formy nad treścią. Rzecz jasna sexy jest powrócić do czasów, kiedy takie sławy jak Einstein można było spotkać nad jeziorkiem, wywołując u niego konsternację swoimi poglądami. Jednak nawet w postać Oppenheimera kreowaną przez świetnego aktorsko Cilliana Murphy’ego trudno jest uwierzyć – zwłaszcza w rozterki natury etycznej. Tu uwidacznia się kryzys twórczy Nolana, który pierwsze zachwianie formy zanotował w TENET Film. On już chyba po prostu stworzył za dużo ważnych filmów i przegapił moment wycofania się z branży w chwale. No, ale trudno śladem Tarantino planować emeryturę, skoro kasa płynie doń szerokim strumieniem pod hasłem „sky is the limit”. I to jest mój największy zarzut wobec „Oppenheimera” – reżyser stanął w rozkroku między swoją wizją a wizją producencką. I zrobił film po bożemu. A to historia łaknąca kontrowersji i odwagi niczym kania dżdżu.
Tak jak wspomniałem wcześniej – film jest świetny aktorsko. Już teraz widzę Oscary dla Cilliana, czy Robert Downey Jr (murowany kandydat do statuetki za rolę drugoplanową). Dodajmy do tego Matt Damon., Josh Hartnett i mamy metodę na koktajl aktorsko doskonały. Tym niemniej film Nolana jest strasznie poszatkowany i trudno się zorientować jaki to właściwie gatunek. Nie wiadomo jaką historię chce reżyser opowiadać. I nie pomaga nawet Tarantinowski podział historii na tę opowiadaną w kolorze, jak i b&w.
Ogólnie dla mnie – mega rozczarowanie. Zatem nie zaliczę się do mainstreamowego chóru krytyków z bananem na ustach. Choć ponoć „papier wszystko przyjmie”. Ode mnie mocne 3/6. Reszty nie zdradzę, bo musicie sobie sami wyrobić zdanie, czy warto było zrzucać atom zarówno na Jopońców, jak i całą ludzkość. Dodatkowo boli to, że jeśli film chcemy poczuć w pełni, musielibyśmy się udać do czeskiej Pragi, w której kino IMAX sprostałby formatowi 70mm. © Rado Req


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬