Eldorado? • "Czas krwawego księżyca" • 🎬🎬🎬🎬🎬


Tym jednym słowem można opisać najnowszy film 80. letniego Martina Scorsese. „Czas krwawego księżyca” jest taki w sensie stricte – do bólu długi (3h26min), ale też skrajnie dopracowany. Mityczna kraina nie istnieje. Jednak Oklahoma lat 20. ubiegłego wieku istniała. Ba, wybuchła wtedy potężną erupcją czarnego złota. Ropa trysnęła z szybów naftowych wydając się finansowym zbawieniem dla indiańskiego plemiona Osagów – jednak ten niby jałowy wcześniej teren stał się dla nich finalnie piętnem, piekłem i śmiertelną pułapką.

Wszystko przez białych intruzów, którzy postanowili sobie to bogactwo przywłaszczyć. Bryluje wśród nich postać Williama Hale'a (oscarowy Robert De Niro) – wcielonego zła a’la Mefisto z „Adwokata diabła”. Używa on wracającego z wojny kuchcika, Ernesta Burkharta (Leonardo DiCaprio) jako marionetki w swoim prywatnym teatrzyku zagłady na szeroką skalę. Bo jak mawia – „Osagowie to piękne istoty, ale bardzo chorowici ludzie”…
Scorsese mówi, że bardzo chciał nakręcić western. Powstał quasi-western o odwiecznej walce dobra ze złem. Thriller, który na końcu przechodzi w dramat sądowy. Film pokazuje bebechy, a właściwie wywala je na drugą stronę. Bohaterowie łażą po tym świecie, jak szarpane przez diabła marionetki. Widzowie są wsysani w tę mroczną intrygę, jak w kosmiczną czarną dziurę.
Film jest wszem i wobec chwalony. Media rozczulają się nad doskonałą reżyserią, mistrzowskim aktorstwem i doskonałością formalną. Podpisuję się pod tym przynajmniej jedną ręką. Niestety film jest sporo przydługi (to następny podobny metraż Scorsese po „Irlandczyku”). Faktem jest, że dłużyzna nie powoduje zasypiania w kinowym fotelu, jednak w dobie cyfrowej dostrzegam niebezpieczną tendencję twórców do niepotrzebnego wydłużania swych dzieł do rozmiarów monumentalnych. Kiedyś to się nazywało wersją reżyserską. Ale dzięki temu fabuła filmu jest niebywale dokładna a narracja klarowna. Jednak wszystko razem mogłoby być dużo krótsze lub stanowić kanwę dla spektaklu radiowego z lat 30. XX wieku podobnego do „Wojny Światów” Orsona Wellesa. Tylko, że Osagowie to kosmici dla odmiany zaatakowani przez Ziemian. © Rado Req
P.S. Dziękuje dystrybutorowi TYLKO HITY! za umożliwienie mi obejrzenia pokazu w Kino KinoGram w Fabryka Norblina - bo to iście magiczne miejsce!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬