Zapomnieć, by kochać -- „Pamięć złotej rybki”
Złota rybka pamięta tylko trzy
ostanie sekundy swojego życia. To zazwyczaj kłopotliwe, ale bywa też pomocne.
Nie jest chociażby obarczona ciężarem przeszłości. Za każdym razem może się
zakochać na nowo. My, choć o przeszłości całkowicie nie zapomnimy, to też w
każdej chwili mamy szansę zacząć życie na nowo. Jeśli ktoś ma co do tego
wątpliwości – proponuję prześledzić losy bohaterów filmu „Pamięć złotej rybki”.
To lekko opowiedziana historia o niebanalnych ludziach i zdarzeniach. Co ciekawe
– film rodem z Irlandii, która przyzwyczaiła nas raczej do ciężkich,
politycznie i religijnie zaangażowanych dzieł. Ujmując rzecz po imieniu – duże
zaskoczenie na plus.
Przybliżmy trochę fabułę. Tom
(Sean Campion) jest nauczycielem uniwersyteckim. Jednak to przede wszystkim
kobieciarz, przekonany, iż żadna dama mu się nie oprze. Ofiary nasz wykładowca
rekrutuje zazwyczaj spośród grona swoich studentek. Do tej pory jego strategia
życiowa sprawdza się bez zarzutu – żyje łatwo i przyjemnie, co i rusz nawiązując
kolejne romanse. Nie dba przy tym o to, że złamanych serc przybywa. Bo to on do
tej pory, jako pierwszy pozbywał się swoich kochanek. Tym razem jest inaczej.
Jego ostatnia dziewczyna, Clara (Fiona O’Shaughnessy) jest świadkiem, jak jej
ukochany „profesorek” całuje Izoldę (Fiona Glascott), która zrządzeniem losu
jest przyjaciółką Clary. Zdradzona dziewczyna rzuca niewiernego kochanka i
postanawia zburzyć jego nowy związek. W dzieło zniszczenia angażuje kilku
swoich przyjaciół, wywołując prawdziwą falę nowych miłości i romansów, bez
względu na wiek, płeć i orientacje seksualną. Sama znajduje pocieszenie w
ramionach Angie (Flora Montgomery). Sami widzicie, że się nieźle poplątało…
Reżyser, Liz Gill, z pozornego
chaosu wychodzi jednak obronną ręką, podając nam klarowne zwieńczenie
wszystkich wątków. Nie banalizuje żadnej z poszczególnych historii – każda z
nich jest równie ważna w poszukiwaniu odpowiedzi, czym jest miłość. Okazuje
się, że dla każdego ma ona inny smak. Choć to banalne, to na ekranie wcale się
takie nie wydaje.
O filmie można powiedzieć, że
jest fajny, gdy potrafi nas pochłonąć tak, że czujemy się niemalże jego
uczestnikami. Oglądając „Pamięć złotej rybki” otarłem się o takie właśnie
wrażenie. Dziwne, bo to tylko komedia, jednak komedia wysublimowana, a nie
bzdurny kicz. Film o miłości, radości i zakrętach życia, pełen zabawnych
zdarzeń i zwrotów akcji. Bez niepotrzebnego przerysowania, film dla tych,
którzy lubią w kinie się odprężyć. Po jego obejrzeniu czuje się dziwną lekkość,
niczym po wegetariańskim daniu. Idealny na odzyskania humoru, doskonały na
randkę. No i zmusza do refleksji – paradoksalnie, na pewno nie zapomnimy o nim trzy sekundy po wyjściu z
kina.
Radomir Rek
Ocena (e-oskarów): 4,5/6
Ocena (e-oskarów): 4,5/6
Komentarze
Prześlij komentarz
Proszę o merytoryczne opinie!