„Jazda” na gapę -- "Kontrolerzy"

Jeszcze jesteś otumaniony, jeszcze nie do końca zrzuciłeś sen z powiek. Pchany wewnętrznym poczuciem obowiązku, niczym zombie wychodzisz z domu. Podążasz w stronę przeznaczenia. Gdzie ty właściwie idziesz? Masz to w nosie – poniesie cię instynkt. Na początek zagłębiasz się w otchłani metra. Zaczynasz kolejny dzień, choć z chęcią zasnąłbyś na zawsze. I nagle ktoś cię budzi z odrętwienia, krzycząc – bileciki do kontroli! Jesteś zły. Ale odpuść sobie, zrozum – to kontroler – on jest w pracy. Ty być może właśnie do niej zmierzasz.

„Kontrolerzy” to opowieść o pracownikach budapesztańskiego metra, starego i klaustrofobicznego, które nijak nie przypomina naszego warszawskiego „rodzynka”. Węgierskie metro jest brudne i zaniedbane, pełne męt i szumowin, a w stęchłym powietrzu jego peronów unosi się wyraźna nuta dekadencji. W takiej oto scenerii do boju z gapowiczami ruszają kontrolerzy…

Główny bohater Bulcsu (Sandor Csanyi), jeden z tytułowych kontrolerów, od jakiegoś czasu nie opuszcza terenów metra, które stają się dla niego rodzajem azylu, ucieczką przed przytłaczającymi problemami, presją świata zewnętrznego. Choć tam na zewnątrz czeka na niego kariera, on czuje się bezpieczniej pod ziemią. Na powierzchni ma mieszkanie, jednak już go nie odwiedza. Śpi, żyje i pracuje na terenie metra. Ten świat jest jedynym, w którym potrafi się poruszać. Towarzyszy mu banda „straceńców” – kolegów po fachu. My obserwujemy wycinek ich pracy, gdy użerają się z – delikatnie mówiąc – niesfornymi gapowiczami. Czasem to naprawdę beznadziejne przypadki, jak grupa hałaśliwych Azjatów, którzy na hasło kontroli tylko niezrozumiale bełkoczą i błyskają fleszami aparatów fotograficznych. Nieraz to udręka z łobuzami, którzy potyczki z kanarami traktują jak sport. Oni nigdy nie kupują biletów. Do tego dochodzą jeszcze wewnętrzne utarczki między różnymi grupami kontrolerów. W tym świecie trzeba być odpornym na ciosy i mieć oczy dookoła głowy. Czasem jest to walka na śmierć i życie.

„Kontrolerzy” mają też inne wątki. To m.in. opowieść o dziewczynie, w której zakochuje się Bulcsu, przebranej za pluszowego misia, a także o wiecznie pijanym, za to sympatycznym kierowcy metra Beli (Lajos Kovacs). Wreszcie to historia o przyjaźni, rywalizacji i ucieleśnieniu zła – mrocznym, zakapturzonym mordercy, który wpycha pasażerów pod rozpędzone pociągi.

Niniejszy film jest wielowymiarowy – pełen symboli i ukrytych znaczeń, choć na pozór to tylko komedia. Mamy tu do czynienia ze szczególną mieszanką fikcji i rzeczywistości. Świat metra to dla bohaterów swoisty matrix. Bulcsu zamknięty w okowach odwiecznej walki dobra ze złem sam przez chwilę traci orientację co jest prawdziwe, a co tylko udawane. On, by przetrwać w świecie, którego nie rozumie, próbuje uciec do podziemi, schować się. Jednak peronowa wegetacja nie przynosi ze sobą katharsis, na co po cichu liczył. Tutaj też w każdym zakamarku rodzi się strach. Od tego nie ma ucieczki. Na szczęście jest jeszcze szansa na miłość…

Nimrod Antal, urodzony w Ameryce węgierski reżyser-debiutant, wraz ze swoim filmem zdobyli już sporo nagród zarówno na Węgrzech, jak i na świecie (m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago, Kijowie, czy wreszcie w Kopenhadze). Na Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym zyskał nagrodę publiczności. Jest kandydatem do Oskara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny.

Reasumując, można śmiało wybrać się na przejażdżkę z „Kontrolerami”, bo to bardzo dobry film, znakomicie zagrany i wyreżyserowany. Zmusza do refleksji, choć sporo w nim ironii. Nie naucza i nie banalizuje. Tylko kupcie bilety!

Radomir Rek

Ocena (e-oskarów): 5/6
   


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"FiLIP" • 🎬🎬🎬🎬🎬🎬 • ℙ𝕠𝕕𝕡𝕒𝕝𝕞𝕪 𝕥𝕠!

𝟘𝟘𝟟 𝕫𝕘ł𝕠𝕤́ 𝕤𝕚𝕖̨! • "DOPPELGÄNGER. SOBOWTÓR" • 🎬🎬🎬🎬🎬

To be or not to be • "Pszczelarz" • 🎬🎬🎬🎬🎬