Dybuk i śmierć • "Demon" • 🎬🎬🎬🎬🎬
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj771LVrXUbZgDTqMjBeLW3L4LmHz8M11E1QwuEbzXrwv59jb4XVBQXWrKkyubxwSBBpwnshUkwnVUTi3aFHpOQyBRvbCbolX1NLjyT9ljCh3QLgUwstvbuIMzHatauzg5uMCNDmBt46vKN/s320/Demon+-+blog.png)
Kamerzysta ostatnio pokazał, że croissant może się zamienić w monstrum. Aż strach się bać! "Demon" Marcina Wrony wymyka się wszelkim gatunkowym klasyfikacjom. Nie rzuca co prawda na kolana, i troszkę "ociera się" o Smarzowskiego, ale z pewnością zmusza do skrajnych refleksji - tumani i przeraża, a momentami także bawi. W cieniu samobójczej śmierci reżysera widać w tym dziele pewne rozedrganie umysłu człowieka będącego pod wiecznym myślowym napięciem. Emocje sięgają zenitu, co i rusz publiczność mamią postacie-zjawy przemykające za spowitymi deszczem szybami. Widz ma też od samego początku przeświadczenie, że niewyjaśnione tajemnice pozostaną tabu, a rzecz się tylko z upływem czasu skomplikuje. Nie wiem, czy to słuszny zabieg, lecz sama historia wciąga niczym zgrabna łamigłówka, a i myśleć o tym filmie przestać nie sposób. Bo na ekranie widzimy prawdziwe opętanie - coś czego nie można racjonalnie wyleczyć zastrzykami, a tym bardziej nie uczyni tego klecha-amator swoi...